Najemnicy z Grupy Wagnera na froncie? Ukraińcy wskazali ich lokalizację

Dodano:
Ćwiczenia zmobilizowanych, rosyjskich żołnierzy, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / YURI KOCHETKOV
Na jednym z odcinków frontu rosyjsko-ukraińskiego mieli pojawić się byli najemnicy Grupy Wagnera. O ich obecności wspominają obie strony konfliktu.

Ukraiński komentator wojskowy Ołeksandr Kowalenko przekazał, że według informacji docierających z armii, na froncie ponownie przebywają najemnicy Grupy Wagnera.

Najemnicy z Grupy Wagnera na froncie?

Byli bojownicy prywatnej grupy Jewgienija Prigożyna mają stanowić większość składu osobowego jednostek "Burzy". Ich obecność została odnotowana w regionie Kupiańska na charkowszczyźnie.

W ocenie Kowalenki, po śmierci dowódców Grupy Wagnera, w tym Jewgienija Prigożyna, którzy najprawdopodobniej zginęli z rozkazu najwyższych władz Kremla, resort obrony Rosji był w stanie niemal całkowicie podporządkować sobie Wagnerowców. Część z nich miała podpisać kontrakty z rosyjskim MON-em i ponownie zaciągnąć się sił zbrojnych.

Doniesienia o obecności byłych najemników Grupy Wagnera w rejonie walk mogą być prawdziwe, szczególnie, że informował o tym dowódca Sił Lądowych wojsk ukraińskich generał Ołeksandr Syrski.

"Na kierunku Kupiańska oddziału utworzone z byłych więźniów wykorzystywane są do szturmów na pozycje ukraińskie. Odnotowana jest obecność byłych tzw. Wagnerowców, którzy także przyłączają się do oddziałów 'Burzy'" – napisał w mediach społecznościowych.

Powrót Wagnerowców na front miał zostać obwieszczony także w mediach rosyjskich.

Wagnerowcy rekrutują

Jak przekazał w październiku ukraiński portal Suspilne, powołując się na rosyjskie media, Grupa Wagnera podpisuje obecnie kontrakty z osobami w wieku 20-55 lat. Wysokość wynagrodzenia ma zależeć od miejsca, w które zostanie skierowany najemnik.

Wypłata ma wahać się między 80 tys. rubli a 240 tys. rubli (od ok. 3,6 tys. złotych do ok. 10,8 tys. złotych). Jeden z wagnerowców miał też przekazać rosyjskim mediom, że teraz położona nacisk na werbowanie zwykłych cywilów, a nie osadzonych w więzieniach.

Przedłużająca się wojna

Wojna na Ukrainie trwa już 651 dni. Obecnie najcięższe walki toczą się w rejonie Awdijiwki, Marinki i Bachmutu. To właśnie w tej ostatniej miejscowości najbardziej zaznaczyła się obecność wagnerowców.

Według "The Economist", zwycięstwo Władimira Putina jest możliwe dlatego, że zależy od wytrzymałości, a nie od zajęcia terytorium, o czym przypomniano w niedawnym artykule na temat sytuacji militarnej. Konfrontacja na Ukrainie już dawno przerodziła się w wojnę pozycyjną i według amerykańskich analityków "może trwać wiele lat".

Od końca marca 2022 roku, kiedy wojska rosyjskie wycofały się z frontu północnego, po niepowodzeniu kampanii w regionie Kijowa, linia frontu z niewielkimi zmianami kształtowała się na kierunkach południowym i wschodnim. Rosjanie odstąpili od manewrów i przeszli do materiałowej wojny pozycyjnej, nastawionej na wymęczanie przeciwnika. Usiłowali także zająć cały Donbas, co im się nie udało.

Ukraińcy próbowali z kolei odbić część okupowanych terytoriów, ale rozpoczęta w czerwcu operacja ofensywna na Zaporożu zakończyła się niepowodzeniem.

Źródło: Polsat News / The Economist / DoRzeczy / Suspilne
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...